wtorek, 1 marca 2011

niewinne świństewka

Dzień p. Esika w Ostendzie
Żeleński Boy Tadeusz



Gdy skwar dopieka

Biednego człeka,

Pot po nim ścieka,

Topnieje już,

Gdzież Esik będzie,

Godniej zasiędzie,

Jak nie w Ostendzie,

Królowej mórz...



Uroczy pobyt,

Tłum pięknych kobit,

Wkoło dobrobyt,

Wszystko aż lśni;

Rozkosz przenika

Ciało Esika,

Nóżkami fika,

Ze szczęścia rży.










Pierwsze śniadanko:

Kawusia z pianką,

Przegryza grzanką

I pędzi w cwał

Prosto na plażę,

Gdzie w słońca żarze

Błyszczą miraże

Kobiecych ciał.

Strojna dziewczyna



Kibić przegina,

LUXUS-kabina

Rozkoszą tchnie;

Ruchem pantery

Zrzuca jegiery

I gdzie hetery,

Tam Esik mknie.



Barwne półświatki,

Pulchne mężatki,

Obcisłe gatki

Śmieją się doń;

Esik się nurza,

Szczypie w odnóża,

To znów jak burza

Wciąga je w toń.



Lecz dość na dziś z tym,

Na piasku czystym

Jeszcze "mój system"

Przez minut sześć;

Potem swobodnie

Nakłada spodnie

I nim ochłodnie,

Pędzi coś zjeść.



Ostryga tłusta

Wpada mu w usta,

Potem langusta,

Potem chablis:

Otwiera paszczę,

Językiem mlaszcze,

W brzuszek się głaszcze

I dalej ji.



Znikł potraw szereg,

Mały szlumerek,

Potem spacerek

Przez pyszną sień;

Przybił do portu

W cieniach abortu;

Co tu komfortu:

Uroczy dzień!



Wychodzi letki

Z cichej klozetki,

Znów na kobietki

Popatrzeć rad;

Z tłumem się miesza,

Gdzie strojna rzesza

Gwarnie pośpiesza -

Pięknym jest świat!



Koncert w kurhauzie:

Esik zdrzymał się,

Budzi go w pauzie

Oklasków szum;

Potem nos wetka,. 130

Kędy ruletka,

Stara kokietka,

Przywabia tłum.



Złoto się toczy,

Wszystko się tłoczy,

Wyłażą oczy,

W piersiach brak tchu -

Lecz Esik nie gra,

Bo niechże przegra,

Dałaby świekra

Ruletkę mu!



Tak niespożycie

To szczęścia dzicię

Studiuje życie

I jego brud,

Gdy wtem latarnie

Gasną i gwarnie

Wszystko się garnie

Do tinglu wrót.



Włazi i Esik

W ten interesik;

Figlarny biesik

Jakiś go prze,

Umoczyć usta

Tam, gdzie rozpusta

Najskrrrrytsze gusta

Zgadywać śmie.



Sala stłoczona,

Dyszące łona,

Nagie ramiona

Wśród fraków tła;

Tańczą skłębieni

W ciasnej przestrzeni,

Szampan się pieni,

Muzyka gra.



Dwa biusty śnieżne

Trą się, lubieżne,

To znów, rozbieżne,

Prężą się wstecz -

Płoną oblicza,

Idzie maczicza,

Zabawa bycza,

"Baeczna - prosz paa - rzecz!"



Trzęsie się buda,

Pęka obłuda:

Cóż to za uda!

Esik aż drży;

Pyta nieśmiele:

"Ma toute belle...

Rajskie wesele...

Quel est votre prix?"



Spojrzy dziewczyna:

Zamożna mina,

Duża łysina

I nóżki w "ix";

"Bez długich krzyków

Dla starych pryków

Dziesięć ludwików

C`est mon prix fixe".



Niegłupi Esik,

Swój pularesik

Zapina gdziesik,

Ochłonął w mig;

Płaci co żywo

Za małe piwo,

Z miną złośliwą

Za drzwiami znikł.



Wśród nocy chłodnej

Po plaży modnej

Idzie pogodny,

Wolny od burz;

Jeszcze dwie gruszki

Zjadł do poduszki,

Wyciągnął nóżki

I chrapie już!...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz