wtorek, 14 czerwca 2011

zimno-ciepło-zimno

Ponieważ (nie zaczynamy zdania od ponieważ!) jest właśnie sezon na truskawki, czułam się w obowiązku wykonać jakieś danie z tych właśnie owoców. Nie jestem jakąś straszną fanką truskawek, a poczucie spełnienia w sezonie dają mi już dwie porcje świeżych ze śmietaną i cukrem. Prawdę mówiąc uwielbiam je w przetworach, na ciastach, w sosach i kompotach. Nie ma nic lepszego niż słodki zapach podgrzewanych truskawek, jest w nim coś terapeutycznie usypiającego. Jedna kobiałka starczyła mi, aby przygotować deser, mnóstwo kompotu i jeszcze zalać sobie martini pokrojone w ćwiartki truskawki. Poniższy deser jest naprawdę przecudowny, ta niesamowita harmonia smaków. Mmmm, koniecznie pokuście się o wykonanie lodowej miseczki- bez niej to nie będzie już taki fashion deserek ;)







piątek, 10 czerwca 2011

propozycja dla Panów

Pierś z kurczaka to mięso szczególnie uwielbiane przez młodych kawalerów. Co oczywiste, kurzą, bo kurzą, ale jednak nadal jest piersią. Poza tym przygotowuje się ją bardzo szybko, ciężko ją zepsuć i łatwo przyprawić, nawet bez wcześniejszego marynowania. Podobne danie zobaczyłam kilka lat temu w jakimś programie kulinarnym prowadzonym przez hinduskę z wielką brodawą na nosie. Nie była może zbyt wyględna, ale znała się na gotowaniu hinduskich potraw. Postanowiłam zrobić swoją wersję tego wyjątkowo aromatycznego posiłku. Danie jest naprawdę bardzo proste, szybkie i smakowite. Jedynym problemem jakiego mogłoby nastręczać Panom Kawalerom jest zmiksowanie pomidorów ze śmietaną na gładką masę. Ale przecież zawsze można skoczyć do uroczej sąsiadeczki spod 9 i pożyczyć blender, lub poprosić o zmiksowanie w robocie, a przy okazji zaprosić na gotowe danie :D Dobrze, że znów sobie o nim przypomniałam...




kurczak po indyjsku: 

- pierś z kurczaka (cała) - na 4 porcje
- 3 duże dojrzałe pomidory
- 2 małe cebule
- korzeń imbiru wielkości kciuka lub duża szczypta suszonego
- przyprawa curry 
- 3 ząbki czosnku
- opakowanie gęstej śmietany 18% 
- sól, pieprz, chilli
- oliwa
-opcjonalnie świeża kolendra

Pierś pokrójcie w paseczki i usmażcie na oliwie, a następnie przełóżcie do miseczki. Na tą samą patelnię wlejcie troszkę oliwy i podsmażcie pokrojoną w kostkę cebulę i pokrojony w cienkie paseczki imbir. Wytnijcie zielone i twarde części z pomidorów, pokrójcie na ćwiartki i wrzućcie do miksera razem ze śmietaną. Zmiksujcie na gładką masę i od razu wlejcie na patelnię z cebulą. Dorzućcie usmażone wcześniej mięso i dodajcie 2 łyżki przyprawy curry, chilli (tyle ile lubicie) i wciśnijcie do sosu 3 ząbki czosnku. Sos należy dusić na małym ogniu przez o.k. 10-15 minut, aż wszystkie smaki się połączą. Podajcie go z ryżem i posypcie listkami świeżej kolendry. Smak orientu w domu :)

wtorek, 7 czerwca 2011

sezon na wszystko

Teraz dopiero widzę, jakim zastojem w kulinarnej twórczości jest zima i wszystkie do niej przyległe chłodne pory roku. Teraz jest sezon po prostu na wszystko! Co dwa tygodnie wchodzi nowy hit. Ledwo skończyły się akacje, a już jest dzika róża i czarny bez! Nie wiem już w co ręce wsadzić, od czego zacząć! Żałuję tylko, że za późno wpadłam na pomysł syropu z akacji... Cóż, trudno, znów będę z utęsknieniem na nie czekać. Dobrze, że zdążyłam zrobić z nimi racuchy. Jest pocieszenie dla tych, którzy nie zdążyli. Można ten sam patent wykorzystać z czarnym bzem. Jego kwiaty również są niezwykle aromatyczne, ożna maczać całe baldachy w cieście na amerykańskie pancakes i smażyć na rumiano. Myślę, że fantastycznie pasowałby do nich gęsty cytrynowy sos z żółtkami. Tymczasem moje słoiczkowe ciągoty dają o sobie znać i już zamykam smaki lata z myślą o długich zimowych wieczorach. Syrop z róży z wanilią już gotowy, a czarny bez z cytryną, kisi się od wczoraj na balkonie. Część ma szansę stać się syropem, a reszta dostanie procentów. Ah, a pomyśleć, że to dopiero początek. Zaraz przecież znów zakwitnie lub dojrzeje coś wspaniałego...







poniedziałek, 6 czerwca 2011

letnia sałatka chłodnik

Na fali chłodnikowego szału, mającego miejsce przez ostatnie upalne dni, wpadłam na taki pomysł, że właściwie można by zrobić chłodnik w postaci sałatki. Jest w nim dokładnie wszystko to, co lubię mieć w dobrym buraczanym chłodniku. Cóż więcej mogę powiedzieć? Przepraszam, jest za gorąco... Poniżej zdjęcia i przepis. AHA, WAŻNE- NAJLEPSZA NA DRUGI DZIEŃ!







sałatka chłodnik:

- botwinka z buraczkami
- ogórki gruntowe
- młode ziemniaczki
- rzodkiewka
- koperek
- szczypiorek
- śmietana 12%
- ocet winny
- jajka
- sól, pieprz
- jadalne kwiaty (np. szczypiorek, bratki)
- kiełki rzodkiewki 

Ziemniaczki wyszorować (ale nie obierać!) i ugotować w całości. Łodygi botwinki (bez liści) obgotować krótko na pół-twardo, po wyjęciu przelać zimną wodą. Buraczki z botwinki ugotować w całości do miękkości. Ogórki obrać i pokroić na plasterki, w ten sam sposób należy pokroić ziemniaczki, rzodkiewki i buraczki. Wrzucić wszystko do miski, posolić, popieprzyć i polać 2 łyżkami octu i ew. dodać trochę soku z cytryny. Dodać posiekany szczypiorek i koperek, dodać pokrojone łodyżki botwinki. Wlać małe opakowanie śmietany 12% (myślę, że można zastąpić dobrą maślanką). Wszystko dobrze wymieszać. Podawać posypane pokrojonym jajkiem ugotowanym na twardo, kiełkami rzodkiewki i jadalnymi kwiatami.

czwartek, 2 czerwca 2011

nowe życie starej drabiny

Stała taka zapomniana, obdrapana w towarzystwie trupkowatego krzesełka, które wyglądało jak stóg drzazg. Już zimą wiedziałam, że wiosną przyjdzie taki moment, gdy ruszę do zagospodarowania małego balkoniku koło sypialni. Dość rządów gruchocząco-srających gołębi. Teraz to będzie mój balkon! Z kwiatami, ziołami i truskawkami! Jest dość mały, a ta drabina stała tam chyba od zawsze. No i już tak zostanie, bo dałam jej nowe życie. Bedzie najlepiej zaopatrzonym balkonowym zielnikiem jaki znam. Na szczęście jest drewniana i ma taki bajerancki łańcuszek pośrodku, co tylko dodaje jej uroku. Gdy zabrałam się za tworzenie balkonu i odnawianie drabiny czułam się trochę jak Martha Stewart ( za którą niespecjalnie przepadam), bo to bardzo w jej stylu. Jeśli o mnie chodzi, mogłabym mieszkać na wsi i hodować kozy, robić z ich mleka najlepszy w regionie ser. Albo mieszkać gdzieś nad morzem śródziemnym i mieć gaj oliwny. I tłoczyć oliwę. Lubię podróżować, próbować nowych rzeczy, ale mam też takie wiejskie ciągoty. Jaram się niesamowicie gdy u taty na mazurach przygotuję obiad pt. ryba (świeżo złowiona), z sosem kurkowym ( z kurkami z lasu, koperkiem i cebulką z ogrodu, śmietaną od sąsiadów) z młodymi ziemniaczkami z ogrodu, masłem od sąsiadów, i tym samym własnym koperkiem. Totalna samowystarczalność. Trochę się rozmarzyłam i odeszłam od tematu. Kupcie sobie świeże zioła. Będziecie mieli radochę na całe lato, od świeżych ziół życie od razu robi się ciekawsze. Będą pachnieć nagrzane słońcem, a jak przeczeszecie je ręką, zaczną wydzielać bardzo silny aromat. No i nie zapomnijcie o miejscu na maciejkę, której pąki rozwijają się w nocy i pachną cudownie narkotycznie.






Na tych zdjęciach: mięta pieprzowa, kolendra x2, bazylia, szałwia, tymianek, lubczyk, melisa, lawenda, poziomka, hyzop. Brakuje już tylko oregano i rozmarynu :) A w misie obok- truskawki.

środa, 1 czerwca 2011

smażone kwiaty akacji

Raz w roku przychodzi taki moment, na który czekam przez całą jego resztę. To jest czas gdy kwitną akacje. Poza wiadomą miłą świadomością, że ostatki pszczół zrobią z tego dobry użytek, cieszy mnie też to, że będę mogła i ja z tych kwiatów zrobić coś pysznego i wyjątkowego. Ten przepis pokazała mi kiedyś moja mama, która podpatrzyła patent na placuszki z akacji u koleżanki ze studiów. Jest to coś absolutnie rewelacyjnego, nietuzinkowego i bardzo prostego w wykonaniu. Troszkę późno zamieszczam ten przepis, bo akacje niedługo przekwitną, ale jak się pospieszycie to możecie jeszcze zdążyć zerwać kiście kwiatów w pełni kwitnienia. Najlepsze danie, gdy chcecie zaskoczyć swoich gości!



racuszki z akacją:

- kiście kwiatów akacji  (dowolna ilość)
- 200 ml mleka
- 250 ml mąki
- 2 jajka
- szczypta soli
- łyżeczka proszku do pieczenia
- olej lub oliwa do smażenia
- cukier puder
-ew. masło do posmarowania 


Kwiaty akacji zbierajcie najlpiej w momencie, gdy wszystkie kwiaty będą otwarte. Zbierajcie całe kiście, zostawiając szypułkę. Mąkę, żółtka, proszek do pieczenia i mleko wymieszajcie w misce. W drugiej misce ubijcie białka ze szczyptą soli na sztywną pianę. Dodajcie pianę z białek do ciasta, powoli mieszając, tak, aby masa zachowała jak najwięcej powietrza. Rozgrzejcie patelnię (jeśli macie taką do naleśników to najlepiej użyjcie tej) z oliwą. Następnie należy maczać kiście kwiatów w cieście trzymając za szypułkę i kłaść na patelnię. Gdy się zarumienią, przekręcić na drugą stronę. Po usmażeniu można lekko posmarować masłem i posypać cukrem pudrem, lub polać miodem akacjowym. Smacznych kwiatów!