czwartek, 24 lutego 2011

stacja

Z cieżkim sercem sięgam po nalewak, który zaraz zabierze mi kilkadziesiąt złotych karmiąc paliwożernego potwora, którego zostawił mi M. w zastępstwie.. Znając życie, wskazówka nawet nie drgnie i dalej uporczywie będzie się świecił ten wkurzająy pomarańczowy dystrybutorek. .Patrzę jak wskaźnik wściekle przerzuca złotówki, w mgnieniu oka dojeżdżając do postanowionej kwoty zatankowania, gdy wtem słyszę za sobą rozbrajający głosik
- Przepraszam, czy mółgbym pani umyć szyby?
 Odwracam się i widzę oczywiście jedną z tych rozbrajających postaci, które KAŻDEJ absolutnie kobiecie stopią KAŻDE absolutnie najzimniejsze nawet serce. Mały, w pobrudzonych spodniach, biało-czerwony szalik(zapewne ulubionej drużyny), czapka, piegi, szczerba w uzębieniu. Najsłodszy urwis, a przy tym ultra grzeczny.
Maluchu, jak ty do nich sięgniesz?- myślę.
- Jasne!
I już idę zapłacić za posiłek paliwożernej "taczki", gdy nagle zaszczepiona lub odziedziczona mamina nadopiekuńczość bije na alarm. Odwracam się do Małego.
- Sam tu jesteś?
- Sam- dumny uśmiech. Ale blisko mieszkam, o tu!.
I,o zgrozo, wskazuje rączką na drugą stronę ruchliwej trasy, na której nie ma nawet świateł na przejściu.
- Mama pozwala mi sobie zarobić.
- Co dziś jest? Czwartek. Nie powinieneś być w szkole?
- Nie- szczerzy niekompletne zęby.
- Jak to nie?
- No bo proszę pani są ferie!
- Aha, o.k.
Idę, płacę, wracam. Mały umył światła, i nie wiem jak sięgnął- przednią boczną szybę kierowcy.
Oznajmia z dumą, że umył też szybę. Auto brudne całe jak było, tylko z nowymi zaciekami pod czystymi światłami i pomazaną szybą.
- Ah, widzę widzę, dzięki- posyłam przepełniony dumą uśmiech.
Jedna łapka żetonik, druga batonik.
- Dziękuję proszę pani!
- To ja Ci dziękuję Przyjacielu. Tylko uważaj na siebie! - rzucam srogo.
- Dooobrzeee!


Cudny był ten Mały. Jestem stara. Nie wiem nawet już kiedy są ferie :(

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz