czwartek, 2 czerwca 2011

nowe życie starej drabiny

Stała taka zapomniana, obdrapana w towarzystwie trupkowatego krzesełka, które wyglądało jak stóg drzazg. Już zimą wiedziałam, że wiosną przyjdzie taki moment, gdy ruszę do zagospodarowania małego balkoniku koło sypialni. Dość rządów gruchocząco-srających gołębi. Teraz to będzie mój balkon! Z kwiatami, ziołami i truskawkami! Jest dość mały, a ta drabina stała tam chyba od zawsze. No i już tak zostanie, bo dałam jej nowe życie. Bedzie najlepiej zaopatrzonym balkonowym zielnikiem jaki znam. Na szczęście jest drewniana i ma taki bajerancki łańcuszek pośrodku, co tylko dodaje jej uroku. Gdy zabrałam się za tworzenie balkonu i odnawianie drabiny czułam się trochę jak Martha Stewart ( za którą niespecjalnie przepadam), bo to bardzo w jej stylu. Jeśli o mnie chodzi, mogłabym mieszkać na wsi i hodować kozy, robić z ich mleka najlepszy w regionie ser. Albo mieszkać gdzieś nad morzem śródziemnym i mieć gaj oliwny. I tłoczyć oliwę. Lubię podróżować, próbować nowych rzeczy, ale mam też takie wiejskie ciągoty. Jaram się niesamowicie gdy u taty na mazurach przygotuję obiad pt. ryba (świeżo złowiona), z sosem kurkowym ( z kurkami z lasu, koperkiem i cebulką z ogrodu, śmietaną od sąsiadów) z młodymi ziemniaczkami z ogrodu, masłem od sąsiadów, i tym samym własnym koperkiem. Totalna samowystarczalność. Trochę się rozmarzyłam i odeszłam od tematu. Kupcie sobie świeże zioła. Będziecie mieli radochę na całe lato, od świeżych ziół życie od razu robi się ciekawsze. Będą pachnieć nagrzane słońcem, a jak przeczeszecie je ręką, zaczną wydzielać bardzo silny aromat. No i nie zapomnijcie o miejscu na maciejkę, której pąki rozwijają się w nocy i pachną cudownie narkotycznie.






Na tych zdjęciach: mięta pieprzowa, kolendra x2, bazylia, szałwia, tymianek, lubczyk, melisa, lawenda, poziomka, hyzop. Brakuje już tylko oregano i rozmarynu :) A w misie obok- truskawki.

1 komentarz: